piątek, 19 października 2012

Teriyaki chicken - przepis

Nade(j)szła pora na danie azjatyckie. Głównym bohaterem tego dania, jest sos Teriyaki. Składa się on z sosu sojowego, sake i miodu. Ja używam gotowego sosu. W sklepie można dostać także sos-marynatę Teriyaki. Różnią się one konsystencją i intensywnością smaku.

Mam nadzieję, że mój dań przypadnie Wam do gustu podniebienia, albo chociaż wizualnie Wam się spodoba.

Oto mój bardzo smaczny dań:

Składniki:
(mięso)
- pierś z kurczaka lub indyka
- sos sojowy
- mąka pszenna
- sezam
- olej
- Sos Teriyaki
(dodatki)
- ryż Basmanti
- sałata - Rukola
- kiełki
- marchewka

  Mięso oczyszczamy z żyłek i resztek tłuszczu:

Kroimy w kawałki. Najlepiej, żeby były podłużne.


Zalewamy sosem sojowym, mieszamy i odstawiamy do lodówki na godzinę lub dwie.


Gotujemy ryż według przepisu na opakowaniu:

Szukamy miseczki o ulubionym kształcie ;) i wyścielamy ją folią spożywczą.

Nakładamy do niej porcję ryżu. Równo z brzegiem.

Na talerzu rozkładamy porcję sałaty.

Zwinnym ruchem przekładamy ryż z miseczki na talerz. Ale niezbyt zwinnym, żeby ryż nie wylądował poza talerzem. Musi być takie "hyc" i gotowe!

Na talerz nakładamy kulkę z kiełków i kulkę ze startej marchewki.

Mąka i sezam stanowi panierkę do mięsa.


Starannie obtaczamy zamarynowane mięso w mącznej mieszance.

O tak! Wiem, że wygląda, jakby sezam się nie przykleił, ale obiecuję, że sezam pokaże się po usmażeniu.

 W głębokim garnuszku, albo na patelni, rozgrzewamy ok. 1 litra oleju i smażymy mięso.

Gdy nabierze złoto-brązowej barwy (po ok. 4 min), przekładamy na ręcznik papierowy.

I gwóźdź programu Sos Teriyaki. Ja używam sosu firmy Blue Dragon w saszetce, bo jest akurat dla dwóch osób. Przed podaniem sos przelewam do naczynia i podgrzewam w mikrofalówce.

Usmażone mięso przekładam na talerz, wszystko polewam sosem i posypuję sezamem.

Voilà! Mój dań jest gotowy.

Patrzę na ten tajemny znak na ryżu i muszę zdementować wszystkie plotki: To nie jest podeszwa od buta, znanej marki Nike!
Nie jest to również wystarczający powód, by oddać fartucha!

wtorek, 16 października 2012

Czy to już naszyjnik, czy jeszcze kołnierzyk?

Oj żmudna to była praca. Przyszycie 300 świecidełek zajęło mi trochę czasu, ale efekt był tego wart. Błyszczy się niczym kolia z diamentami!

Przedstawiam najnowsze dziecko, które wyszło spod mojej igły:


 Kołnierz z przodu:

Kołnierz z tyłu:

Związana kokardka:

Rozłożony związany:

Rozłożony, w wersji bez wiązania: